Mørketiden czyli czas ciemności...Jest to zjawisko naturalne, które występuje zimą na północ od koła podbiegunowego i oznacza w dużym skrócie, że nie oglądamy słońca przez kilka miesięcy. W najdalszych zakątkach bieguna północnego nawet sześć miesięcy, im bliżej koła podbiegunowego czas ten skraca się do około dwóch/trzech miesięcy...Tym samym ludzie żyjący na tych obszarach muszą jakoś radzić sobie z mniejszą lub większą ciemnością i brakiem słońca. Myślę, że Skandynawia wypracowała sobie sporo możliwości aby czas ten przetrwać i choć w naszym obszarze geograficznym sytuacja przedstawia się znacznie lepiej to możemy korzystać ze sprawdzonych przez Skandynawów metod. Myślę, że w chwili obecnej do mørketiden można podejść nieco metaforycznie- w obliczu obecnych ograniczeń związanych z pandemią jest to też ciemny czas dla podróży, kontaktów międzyludzkich i zwyczajnego życia bez myślenia o zagrożeniu. Czas ten niejednemu z nas dał się we znaki w sferze psychicznej - musieliśmy częściowo zapomnieć o życiu, które znamy. Aby osiągnąć w tym wszystkim odpowiedni dystans i perspektywę czasem po prostu musimy się wyłączyć nawet jeśli nie chcemy...W obliczu zbliżających się świąt możemy ten czas spożytkować również na zastanowienie się nad tym co w naszym życiu jest naprawdę wartościowe i najważniejsze.
czwartek, 17 grudnia 2020
Jak przetrwać mørketiden czyli jak ujarzmić ciemności po skandynawsku
niedziela, 4 października 2020
PODRÓŻE: SARDYNIA - kwintesencja Włoch na zielonej wyspie
Podróż przez Sardynię była bardzo emocjonalna z wielu powodów. Po pierwsze przez pandemię i covid była kilkakrotnie przekładana i wyczekana jak żadna inna. Po drugie ze względu na niezwykle ważne dla nas wydarzenie mające miejsce na Sardynii i w końcu przez wielość i różnorodność "włoskości" jakie można na Sardynii znaleźć oraz wydarzenia, które wytrącają człowieka ze spokojnej codzienności i każą mierzyć się z nieprzewidywalnymi przeciwnościami losu. Sardynię pierwszy raz odwiedziliśmy cztery lata temu i wówczas przez podróż samolotem i ograniczony czas udało nam się zobaczyć jedynie jej północno-wschodnią część czyli głównie Szmaragdowe Wybrzeże. Sardynia jednak ma do zaoferowania naprawdę wiele, jest bardzo duża i niezwykle różnorodna. A jej piękna natura musi nieraz mierzyć się z głupotą ludzką, brakiem dbałości i ogromem śmieci pozostawianym przez ignorantów, niestety...
W podróż wyjechaliśmy w sierpniu choć zaplanowana była na maj- wówczas nie musielibyśmy walczyć z wysokimi temperaturami, które na Sardynii w tym miesiącu potrafią doskwierać. Ale za to temperatura wody oscylująca w granicach 23 stopni w maju byłaby jedynie marzeniem, więc minus został wynagrodzony plusem. Podróżowaliśmy samochodem, naszym przerobionym "kampervagenem", którym zwiedziliśmy już sporo no i oczywiście z ukochanym czworonogiem. Ten drugi czynnik sprawił, ze na podróż musieliśmy przeznaczyć jednak więcej czasu- i tak pokonanie Czech i Austrii trzeba liczyć w jeden dzień, drugi natomiast to całe Włochy aż do Livorno, skąd odpływa prom. My jednak na prom wsiedliśmy dopiero w trzecim dnu, dzięki temu mogliśmy jeszcze zregenerować siły nad włoskim jeziorem na kontynencie. Gdyby nie pozamykana część kempingów, pandemii w zasadzie możnaby nie zauważyć...Środki ostrożności w przestrzeni publicznej oczywiście tak ale poza tym spokój. Byłam zszokowana kiedy przed wjazdem na prom wyczytałam na łamach "pseudo prasy", ze turyści uciekają z Sardynii ze względu na ilość zakażeń....Rozejrzałam się wokół- spokojni ludzie, uśmiechnięci w oczekiwaniu na prom- to samo po przypłynięciu na miejsce. Gdzie ta panika? Chyba tylko w polskich mediach.....
Podróż z Livorno do Golfo Aranci w zależności od promu zajmuje 6 a nawet 9 godzin. Na Sardynię mieliśmy szczęście trafić na ten szybszy rejs i o świcie można było rozkoszować się już kawą z widokiem, idealną temperaturą i cudownym powietrzem.
Rozpoczęliśmy naszą podróż przez wschodnią część Sardynii aby dotrzeć na południe i tam spędzić kilkanaście dni. Krajobraz przemienia się cudownie- od bezkresnych połaci na północy po wysokie góry na wchodzie i wymagającą trasę serpentynami nad przepaściami.
![]() |
Ostatnie kadry z Costa Rei i ruszamy dalej...
W podróży najpiękniejsze jest to, że nigdy nie wiemy co przyniesie kolejny dzień....Na południu warto zatrzymać się też w Puli i na plażach Chia....A będąc w drodze nie wiadomo kogo się spotka. Kilkakrotnie na postojach zagadywali do nas Włosi- i tutaj rzeczywiście należało mocno odświeżać znajomość włoskiego aby się porozumieć- ale zawsze były to sympatyczne pełne śmiechu spotkania:) Raz też kiedy nie mieliśmy pomysłu gdzie spędzimy noc, spotkaliśmy przesympatyczną polską parę, która zaprosiła nas do winnicy, w której wynajmowała dom abyśmy tam mogli spędzić noc:) Serdecznie Was pozdrawiamy!
Będąc w południowo-zachodniej części Sardynii koniecznie trzeba pojechać na wysepkę Sant' Antioco- nie jest to miejsce aż tak oblegane przez turystów a dzięki temu jest tam mnóstwo miejsc gdzie można spokojnie się zatrzymać.
Urokliwe miasteczko na wyspie- Calasetta
Kolejny przystanek - Alghero. Alghero to jedno z takich miejsc, którym można zachwycić się od razu i nic nie jest w stanie tego już zmienić...Sardynia jest bardzo zieloną wyspą. Wbrew pozorom zdarza się tutaj deszcz- nawet w sezonie- my przeżyliśmy prawdziwe burze i ulewy dwukrotnie. Na południu jednakże jest bardzo mało palm, na północy znacznie więcej i jadąc z południa na północ po wjeździe do Alghero jest to jeden z elementów, który od razu przykuwa uwagę....Bulwar z palmami przy porcie.